Co po rzymianach zostało w Kartaginie…

Ruiny Kartaginy w Tunezji

To był jeszcze pierwszy dzień mojego pobytu w Tunisie, trochę zmęczony i nasycony obiadem zapakowałem się do klimatyzowanego (na szczęście, bo było bardzo gorąco) autokaru, który miał nas zabrać do Kartaginy – rodzinnego miasta Hannibala, największego wroga Rzymu i wielkiego zdobywcy.

Temat wojen rzymsko-kartagińskich był jednym z ulubionych moich tematów na lekcjach historii w liceum, wiedziałem też, że miasto zostało zburzone. Przyczynić miał się do tego rzymski senator – Cenzor, który chyba każde swoje wystąpienie zakańczał:  Ceterum censeo Carthaginem esse delendam – co w tłumaczeniu z łaciny oznacza „a poza tym uważam, że Kartaginę należy zniszczyć„. Bez względu na to, czy faktycznie słowa Cenzora przekonały rzymskich władców do ostatecznego zniszczenia miasta – proces ten się dokonał.

Gdy dotarliśmy na miejsce, naszym oczom ukazała się jedna wielka ruina. Po mieście, które potrafiło zagrozić rzymskim władcom świata nie zostało wiele. Dziś wszystko co można oglądać to dzieło wielu lat pracy archeologów, ponieważ miasto zostało nieomal zrównane z ziemią. Udało się im odkopać piękne łaźnie Antoniusza i równie ciekawe mozaiki podłogowa ze scenami mitologicznymi. Spędziliśmy kilka godzin chodząc pomiędzy resztkami dawnej potęgi oglądając co zostało jeszcze z potomków Hannibala.

Z dawnej fenickiej kolonii przejechaliśmy autokarem do nadmorskiego kurortu Sidi Bou Said na kolację. Tam wreszcie udało mi się zjeść czegoś, czego w europejskich knajpkach raczej nie podają (bynajmniej nie tam, gdzie bywam). Trochę owoców morskich w jakiejś potrawce – wolałem nie pytać co to było… zwłaszcza, że było niesamowicie smaczne. Może na ten smak złożyło się także niezwykłe wnętrze lokalu. Bardzo klimatyczne i nastrojowe dekoracje już od wejścia zapowiadały pyszną kolację.

Po kolacji wróciliśmy do Tunisu, gdzie mieliśmy udać się na spoczynek. Na szczęście ułańska fantazja i krew słowiańska dały o sobie znać i mimo ogólnego zmęczenia wszyscy byliśmy nastawieni na kolejną imprezę. Po długich tańcach i popijaniu kolorowych drinków poszliśmy spać.

Udostępnij

Dodaj komentarz